"musisz porozmawiać o Ukrainie z ludźmi z Ukrainy" Wywiad z Konstiantynem Pochtarem (Postman) Na OFF-Festival 2022

Teraz jak nigdy jest nagłaśniana bliskość nie tylko geograficzna Polski i Ukrainy. OFF-Festival 2022 też nie był wyjątkiem i zaprosił ukraińskich wykonawców na swoje sceny. Jedny m z nich jest Postman – muzyk, multiinstrumentalista, kompozytor, piosenkarz i songwriter Konstiantyn Pochtar. Artysta pochodzi z Ukrainy, a dokładniej z jej stolicy – Kijowa. Obecnie mieszka i tworzy we Wrocławiu. Jego pseudonim – Postman – jest tłumaczeniem jego nazwiska na język angielski, co w języku polskim oznacza Listonosz. Jest jednym z przedstawicieli nowej fali ukraińskiej muzyki. Rok temu pojawił się jego najnowsza płyta „Zminylos bahato. Zminylos nichoho” („Wiele się zmieniło. Nic się nie zmieniło”). Jedną z piosenek, która weszła do albumu jest „Antarktyda”, której teledysk był stworzony na podstawie filmików nagranych specjalnie przez naukowców ukraińskiej stacji polarnej Akademik Wernadskyj. Kolejnymi nie mniej znanymi piosenkami z tego albumu są na przykład: „Jak spravy naspravdi?”(„Jak naprawdę się masz?”) i „Zminylos bahato. Zminylos nichoho” („Wiele się zmieniło. Nic się nie zmieniło”).

Po koncercie redakcja FunInPoland przeprowadziła wywiad z Konstiantynem Pochtarem. Poniżej jego zredagowana treść:

Jakie masz wrażenia po koncercie?

Wszystko było świetne. Zwykle gram w takich niedużych klubach. Nie mam dużego doświadczenia festiwalowego z solowym projektem, więc zawsze zastanawiałem się jak zostanie odebrany. Nie mam żadnych oczekiwań, na razie jestem bardzo, bardzo zaskoczony.

OFF-Festival to jeden z największych festiwali w Polsce. Jak wspomniałeś, nie miałeś zbyt wiele doświadczenia z takimi dużymi wydarzeniami, jak go oceniasz?

Występowałem na dużych festiwalach, ale to było dawno temu. Ale jeśli chodzi o mój stosunek do Offu, to chyba jedyny festiwal, przed którym nigdy nie sprawdzam line-upu, bo wiem, że będzie świetnie. Po prostu chodzę na koncerty, nie czytając kto gra. To bardzo ważna rzecz.

Dzisiaj, pod koniec twojej ostatniej piosenki, Voda, udało ci się osiągnąć efekt ambientowy  z samą gitarą. Jak na to wpadłeś?

Zawsze słuchałem dużo psychodelicznego rocka i ogólnie muzyki eksperymentalnej. Lubię hałasy, taki noise i ogólnie takie rzeczy. W pewnym momencie pomyślałem, że w zasadzie efekty, które mam, pozwalają mi robić tego typu rzeczy tylko za pomocą gitary akustycznej. Za pierwszym razem zrobiłem to całkiem spontanicznie, potem trochę się nauczyłem robić to w sposób kontrolowany. Mam pedały efektów, one właściwie robią te wszystkie rzeczy, a wewnątrz gitary jest mikrofon, do którego też mogę krzyczeć i śpiewać.

Byłeś we Wrocławiu w dniu, kiedy w Ukrainie wybuchła wojna na pełną skalę. Również na prawie wszystkich stronach internetowych poświęconych muzyce można znaleźć informacje, że dzielisz swoje życie między Kijowem a Wrocławiem. Dlaczego Polska i od czego to wszystko się zaczęło?

To był absolutny zbieg okoliczności. Właśnie półtora roku temu poznałem chłopaków, którzy robili mi koncert. Zaprzyjaźniliśmy się i przyjechałem do Wrocławia z Berlina, gdzie wtedy mieszkałem. Przyjechałem tak tylko na jakiś czas, nie mając żadnych planów. Była pandemia i nie miałem nic do roboty – żadnych planów i zajęć. We Wrocławiu nawiązaliśmy współpracę z Borówka Music, moją agencją koncertową. Tak wszystko się zaczęło. Ale to wszystko było całkowicie spontanicznie.

Czy od tego momentu Polska stała się dla Ciebie takim drugim domem, a kultura polska jest tak samo bliska jak ukraińska?

Nie, bo nawet jeśli mówimy o Ukrainie, jestem z Kijowa i lubię Kijów, ten klimat, który tam się tworzy i się generuje. Ale nie czuję się tak dobrze w innych ukraińskich miastach. Niektóre czuję, inne nie. Nie rozdzielałbym wpływów kulturowych na kraje, czy to kultura ukraińska, czy polska. Większą rolę odgrywa miasto – Kijów, Warszawa, Wrocław. Lokalne wpływy są dla mnie bardziej interesujące niż globalne rzeczy, które emituje tak duże społeczeństwo. Lubię zanurzać się w lokalnych klimatach. Wrocław w pewien sposób na mnie oddziałuje, jest dużo wody, dobra architektura, dużo cegieł – to lubię. Także Berlin, Kijów i oczywiście Karpaty.

Podczas twojego występu trudno było nie zauważyć, jak dobrze mówisz po polsku. Chciałbyś wydać piosenkę po polsku?

Mam piosenki po polsku, po prostu te piosenki mają słowo chuj lub spierdalaj, więc postanowiłem nie grać ich dzisiaj na festiwalu. Gram je tylko na koncertach, tak po prostu wyszło. Ale tak, będę miał piosenkę po polsku.

Podczas większości koncertów grasz na gitarze akustycznej, ale dzisiaj i w nagraniach studyjnych użyłeś także innych instrumentów. Więc na jakich instrumentach grasz w ogóle?

Na wszystkich. Zasadniczo jestem muzykiem i potrafię wydobyć dźwięk ze wszystkiego. Poza gitarą nie umiem grać na niczym innym, ale mogę.

Z kim współpracujesz przy produkcji swojej muzyki?

Z wyższymi siłami kosmicznymi.

Gitara jest instrumentem strunowym i jest ponad narodowa ponieważ jest popularna w większości krajów, a co powiesz na mniej znane instrumenty, jak np. bandura, kobza czy cymbały, które też są instrumentami strunnymi, tylko, że ukraińskimi. Interesowałeś się kiedyś tradycyjnymi instrumentami, czy wolisz jednak bardziej konwencjonalne rockowe brzmienia w stylu Beatlesów?

Oczywiście interesowały mnie instrumenty ludowe. Używam takich drewnianych fletów, które kupuję w Karpatach od pana Mychajła Tyfinczuka. Gorąco polecam poczytać trochę o nim. Jeśli mówimy o bandurze, to jest to bardzo złożony instrument. Latami trzeba się uczyć grać na niej. Jest za duża, nie dam rady jeździć z bandurą. To jest trudne. Używam tradycyjnych instrumentów dętych, na których mogę improwizować.

W tym roku opublikowałeś tylko jedną piosenkę, którą zacząłeś pisać w lutym, a skończyłeś dopiero w maju. Jakie czynniki na to wpłynęły?

Między koncertami były małe przerwy i po prostu nie miałem czasu.

Wspomniałeś kiedyś, że lubisz podróżować. Jakie kraje odwiedziłeś w swoim życiu?

Wiele. Właściwie trudno mi odpowiedzieć na to pytanie. Wśród krajów, które mi się podobały i które zrobiły na mnie wrażenie są Szwajcaria i Izrael. A co dotyczy krajów, do których chciałbym wrócić… Hm…Mało gdzie byłem na południu, więc jest to dobra odskocznia do odkrycia tam wielu ciekawych rzeczy.

Niemal od pierwszego dnia wojny na pełną skalę w Ukrainie organizujecie koncerty charytatywne. Nie sposób nie wspomnieć o Twojej niedawnej trasie, z której część uzyskanych pieniędzy trafiło na pomoc Ukraińcom. Czy uważasz, że ta akcja zakończyła się sukcesem?

Jeśli udało się uratować chociaż jedno życie, to z pewnością uważam to za sukces. Ta trasa jeszcze się nie skończyła. Zarobione środki nadal przekazuję na cele charytatywne.

Co chciałbyś przekazać naszym anglojęzycznym czytelnikom?

Jeśli masz ochotę dowiedzieć się trochę więcej o Ukrainie, to przede wszystkim musisz porozmawiać o Ukrainie z ludźmi z Ukrainy. Po drugie, trzeba pojechać i zobaczyć, jak to wszystko tam wygląda. Nie wierz w to, co mówią ludzie, którzy nigdy tam nie byli.