Wywiad z Szymonem Jarmułą i Filipem Abramem z zespołu „Sad Smiles” po ich występie na OFF Festival 2023

„Sad Smiles” to zespół nastolatków, którzy kochają muzykę i spełniają swoje marzenia. „Trochę jesteśmy jak Hannah Montana” – żartuje o swoim zespole Szymon Jarmuła, który jest autorem wszystkich tekstów. Oprócz niego zespół tworzą również Tymon Łuszcz, Filip Abram i Patrycja Szawica. W tym roku zagrali m.in. na głównej scenie OFF Festivalu Artura Rojka oraz na Watermill w Niemczech! Średnia wieku w kapeli to… 16 lat, a już piszą dojrzałe teksty, komponują muzykę i tworzą własne piosenki. Ich ostatnie dwa single „Miasto Marzeń” i „Świat doskonały” emitowane były w kilkunastu stacjach radiowych z Czwórką, Radiem 357 (Piosenka Dnia) i Radiem Nowy Świat na czele. Co do gatunku muzycznego… ciężko jest ich jednoznacznie wpakować w jakieś ramy gatunkowe, ale ich filarem muzycznym na pewno jest alternatywny rock. Po ich występie na OFF Festival 2023 naszej redakcji udało się zadać im  kilka pytań:

Mówią, że uśmiech jest zaraźliwy, czy to działa w Waszym przypadku?

Filip: Tak. Ale wydaje mi się, że podobnie jest ze łzami.

Podczas poprzednich wywiadów mówiliście, że nie do końca ten uśmiech jest powszechny w Polsce.

Szymon: I dlatego nazwaliśmy się Sad Smiles. Wydaje mi się, że tak wygląda życie na co dzień na całym świecie, szczególnie w przypadku młodych ludzi. Wszyscy są tacy szczęśliwi i starają się pokazywać to jak najczęściej, a wewnątrz gdzieś tam są problemy, o których większość boi się mówić. My nie mamy z tym problemu. Tak po prostu wyszło, że jak się uśmiechamy to faktycznie jesteśmy szczęśliwi, a jeśli nie, to nie i trudno. Jesteśmy jednym i drugim w takiej samej częstotliwości.

Słuchacie swojej muzyki?

Szymon: Bardzo lubię naszą muzykę, gdy jeżdżę do szkoły, to słucham naszych utworów. Chyba wychodzę z założenia, że jeżeli mi się nie podoba tekst, który napisałem, to nie mogę go słuchać. Staram się być po prostu obiektywny…

Filip: Słucham demówek Szymka, bo w zespole zajmuję się mixem i elektroniką. To jest na mojej głowie, więc czy chcę czy nie, muszę słuchać naszej muzyki.

W jednym ze swoich utworów śpiewasz: „Tylko ciemność widzę za 10 lat”.

Szymon: To na pewno było napisane z lękiem przed dorosłością i przed dojrzewaniem. Ale też jestem przerażony w tym tekście i chyba na co dzień tym, co się wydarzy. Jestem niepewny, jak za 10 czy tam 20 lat, będzie wyglądać nasze społeczeństwo. Gdzie w ogóle będziemy i gdzie idziemy, nie mam pojęcia. Chciałbym żebyśmy wszyscy byli wolni od wszystkiego, ale nie wiem czy tak będzie. Najzwyczajniej nie jestem pewny, czy będzie dobrze na świecie.

Co wpływa na taką dojrzałość w Twoich tekstach?

Szymon: Nie wiem, czy moje teksty są dojrzałe, bo mówię po prostu to, co myślę. Czasem to wykrzyczę, czasem zaśpiewam. Bardzo dużo myślę. Niektórzy siedzą na Instagramie trzy godziny dziennie, a ja przez ten czas siedzę z notatnikiem… i nieco przy okazji na Instagramie.

Skąd czerpiesz inspiracje do swoich tekstów? Książki, muzyka…

Szymon: Nie czytam za wiele książek, więc to raczej muzyka. Bardzo dużo słucham hip-hopu, więc bardzo lubię rytmiczne słowo. Jednej inspiracji do tekstów nie jestem w stanie podać,  bo… to tak po prostu wychodzi. A co do muzyki, to mogę powiedzieć, że dużo słuchałem Artura Rojka (dyrektora OFF Festivalu, na którym rozmawiamy) i on mnie jakoś ukształtował, albo jeszcze jednego artysty, który się tutaj na OFF-ie pojawił, ale nie mogę powiedzieć kto to, bo to tajna sprawa. To tajemnica zawodowa i miłosna (śmiech). [teraz wiemy już, że chodziło o Dawida Podsiadło]

Przy tworzeniu muzyki skupiacie się na swoich odbiorcach?

Szymon:  Ta muza wychodzi z nas i kierujemy ją szczególnie do osób młodych. Chcemy zmienić trochę podejście młodzieży do życia. Poruszamy rożne tematy, jak miłość, wolność… Jeżeli ktoś starszy chce spróbować posłuchać naszego punktu widzenia, to też jest wspaniale. Nasza muzyka jest dla ludzi, którzy cenią sobie wolność.

Zwykle w materiałach promujących Wasze występy powtarza się to, że średni wiek w Waszym zespole Sad Smiles wynosi 16 lat, ale już jesteście niesamowici. Jak moglibyście się do tego odnieść?

Filip: Czujemy się faktycznie jak zespół, jak drużyna, który ma średnią wieku 16 lat i to nie jest żadna tajemnica. Jestem wobec tego neutralny, po prostu to prawda. To też, tak mi się wydaje, przyciąga ludzi na koncert, bo mimo wszystko, patrząc na zespoły, które się wybijają w Polsce, to raczej zazwyczaj ten wiek jest wyższy. Przeważnie na scenach są muzycy starsi od nas.

Nie uważacie, że jest tak, że tych nastoletnich artystów trochę się nie docenia?

Szymon: Nie wiem jaki jest stosunek do młodych zespołów, jeżeli ktoś nie przyjdzie na nasz koncert to trudno, nie zmuszam. Jak ktoś chce, to niech przyjdzie i zobaczy, bo dajemy z siebie wszystko i to jest całe nasze życie.

Filip: Mi się wydaje, że my jako społeczeństwo trochę dajemy mało szans młodym artystom na pokazanie się. Pomimo tego, że są jakieś przeglądy, to czasami jest tak, że nikt na nie nie przychodzi. Tu nawet nie chodzi o to, że zespół chce się pokazać przed jury czy wygrać nagrodę. Jak patrzę na nasze rodzinne miasto, to mało osób chodzi na koncerty i to jest duży problem, bo jak mamy wspierać młodych artystów, jeśli w ogóle nie chodzimy na ich koncerty?

Skąd bierzecie tyle energii, żeby podczas każdego występu wyciskać z siebie wszystko?

Filip: Będę szczery, nie mam zielonego pojęcia. Dzisiaj spaliśmy bardzo krótko, bo byliśmy na festiwalu do około 2:00 w nocy, wstaliśmy o 8 rano, przy czym dla nas optymalna liczba godzin snu to jest 12. Ogólnie jesteśmy zmęczeni, ale jak wyszedłem na scenę, to czułem się jak nowonarodzony. Możliwe, że ma na to wpływ jakaś chemia, adrenalina.

Szymon: Wydaje mi się, że po prostu w tym momencie, kiedy czuję, że ludzie muszą usłyszeć moją muzykę, wtedy przekazuję to w taki sposób, że skaczę.

Czy macie tremę przed wyjściem na scenę?

Szymon: Oczywiście! To jest taka trema, że z jednej strony stresuję się, ale nie tak, że się trzęsę ze strachu, ale jest to bardzo pozytywne i potrzebne uczucie.

Podczas swojego występu na OFF-ie zaprezentowaliście nowe utwory, czy planujecie w najbliższym czasie wypuścić album albo EP-kę?

Filip: Robimy ciągle nową muzę, ale nie mamy żadnego takiego parcia, że już teraz coś ma się wydarzyć. Jak będzie okazja coś wydać, to będziemy działać. Fajnie by było wypuścić album w następnym roku, ale czy się uda i czy zdążymy, to jeszcze ciężko jednoznacznie stwierdzić. Nie chcemy sobie narzucać bezsensownej presji z tym wszystkim.

Skąd macie zamiłowanie do rocka?

Filip: Jak miałem 6-7 lat, to poznałem zespół Linkin Park, później też inne zespoły. Byłem na ich koncertach dwa razy, więc ta miłość do muzyki rokowej wzięła się właśnie stąd. Linkin Park na zawsze został w moim sercu, bo to oni pobudzili mnie do wszystkiego.

Czy w przyszłości planujecie zawodowo zajmować się muzyką?

Filip: Szczerze mówiąc, chciałbym, żeby granie było głównym celem, ale jeśli nie granie to ewentualnie realizacja dźwięku. Jeśli nie muzyka, to wtedy historia albo geografia… To jest wszystko ciekawe i fajne, można mnóstwo nowych rzeczy się dowiedzieć.

Szymon: Jak nie muzyka, to… muzyka. Będę najwyżej grał pod mostem. Muzyka jest dla mnie jedyną opcją. Albo może założę festiwal i zostanę dyrektorem artystycznym (śmiech).

Rozmawiała Kateryna Shmorgun.

Propozycje na lato

Nie tylko muzyczne propozycje na lato. Festiwale, koncerty, imprezy plenerowe.

Ostatnie relacje