
Dlaczego kochamy Siestę Festival ?
Artyści, którzy co roku przyjeżdżają do Gdańska na Siestę są pod wrażeniem reakcji polskiej publiczności. Ci, którzy przybyli do nas pierwszy raz, przyznają, że duży wpływ na ich decyzję miały wrażenia z koncertów innych gwiazd, które wcześniej wystąpiły w Gdańskiej Filharmonii.
Można tu przypomnieć choćby słowa Dino D’Santiago, który na bis podziękował Marcinowi Kydryńskiemu i swoim “ziomkom”, którzy byli tu przed nim. Bo to oni namówili go do przyjazdu do Gdańska.
Można by się zastanowić, czy w żadnym innym kraju muzycy z Wysp Zielonego Przylądka nie mają tak pozytywnej reakcji jak w Polsce. Ale czy ten temat dotyczy tylko Siesty ?
Chyba każdy muzyk z zagranicy, który przyjedzie koncertować w naszym kraju, uważa, że polska publiczność jest najlepsza, wyjątkowa. Bez względu na to, czy gra pop, jazz, rock, heavy metal czy występuje podczas naszej Siesta Festival.
W tym miejscu nasunęło nam się wspomnienie, gdy na początku lat 80-tych pierwszy raz do Polski przyjechał zespół ACCEPT. Kilka miesięcy wcześniej ekipa Udo Dirkschneider’a nagrała pierwszą koncertową płytę w Japonii, dedykując ją “najdzikszej metalowej publiczności”. Zespół po kilku koncertach w naszym kraju przyznał, że się pomylił. I że oni tę płytę powinni nagrać właśnie w Polsce.
Kolejny przykład? Rok 1986. Zespół Iron Maiden przyjeżdża do Polski drugi raz z promocją albumu Somewhere on the Road . W wywiadzie z Romanem Rogowieckim manager zespołu zaczyna wyliczać, ile zespół musiał dołożyć, by znów spotkać się z polską publicznością. Tego chyba nikt wcześniej nie grał. Nie tylko na ówczesnym rynku kapitalistycznym.
A może to jest tak, że jesteśmy narodem sztywniaków, zakutych w normy, zachowania, konwenanse i ograniczenia? Zachowujemy się jak niewolnicy i dopiero gdy znajdziemy się na sali koncertowej, zrzucamy z siebie wreszcie te obciążające nas “kajdany”?
Czy to nie jest tak, że dopiero na koncertach znajdujemy namiastkę radości i wolności, którą moglibyśmy też mieć przecież na co dzień ?
A dlaczego Siesta Festival jest przy tym tak wyjątkowa? A no dlatego, że ludzie którzy ją tworzą, którzy z tą muzyką przyjeżdżają, mają wolność, muzykę i radość we krwi. Chyba na żadnym innym festiwalu artyści nie podrywają publiczności z siedzeń w aż takim stopniu i nigdzie indziej nie zapraszają jej na scenę do wspólnego tańca, nawet jeśli dzieje się to w filharmonii.
Dodając do tego wszystkiego ich wyjątkowy talent muzyczny – aż chce się wyjechać na Cabo Verde!