Wywiad z „Ta Ukrainka” na OFF Festival 2023

Ta Ukrainka to pseudonim artystyczny Anastazji Ivahnenko, która w wieku 21 lat odważyła się wywrócić swoje życie do góry nogami i przeprowadziła się do Polski. Nastia 7 lat temu i teraz to dwie zupełnie różne osobowości. W 2021 roku opublikowała pierwszy ze swoich singli – „Polski sen”, który od razu odbił się szerokim echem – zarówno pozytywnymi słowami zrozumienia, jak i nienawiści. W tym czasie udało jej się wydać 12 kolejnych singli. Dowodem jej sukcesu jest choćby niedawny występ na Scenie Głównej największego festiwalu muzyki alternatywnej OFF Festival. Choć Ta Ukrainka urodziła się i wychowała w Ukrainie, zdecydowała się śpiewać i pisać (z pomocą męża) po polsku. Dlaczego? Dowiecie się z wywiadu poniżej:

Jak się czułaś przed występem i bezpośrednio po nim?

Stres był przed nami. Jak tylko dowiedziałam się, że będę grała na OFF-ie, to już miałam stres, którego w ogóle nie mogłam pokonać. Teraz też wciąż trochę jest, bo zaczynam za bardzo analizować, co zrobiłam źle.

Dlaczego zdecydowałaś się przenieść do Polski?

Studiowałam w Charkowie, a po studiach pracowałam jako sprzedawczyni. Wszystko było dobrze, kasa była dobra. To nie było tak, że przyjechałam, żeby zarobić. Po prostu usiadłam i pomyślałam, że nigdy w życiu nie byłam w Europie i nigdy jej nie widziałam. Byłam wtedy bardzo młoda – miałam 21 lat – i bardzo chciałam podróżować. Dla mnie Polska była blisko, ale też bardzo szybko i łatwo udało mi się zdobyć wizę, żeby tu przyjechać. Myślałam tylko, że jak tu przyjadę, to nie będzie to koniec, a dopiero początek, że tylko trochę tu popracuję, zarobię i potem zacznę podróżować do Francji, Grecji itd. ., ale się nie udało i tu zostałam.

Czy zmieniłaś się od czasu przyjazdu do Polski?

Bardzo, ale mimo że byłam nieśmiała, pozostałam nieśmiała. Na mnie to działa w ten sposób, że oczy się boją, ale ręce robią. Zawsze bardzo się boję. Stresowałam się przyjazdem do Polski. Nie znałam języka, nikt tu na mnie nie czekał, ale tak bardzo chciałam, że to zrobiłam. Podobnie jest z muzyką, bardzo boję się wyjść na scenę, ale tak bardzo chcę to zrobić, że po prostu nie mam innej opcji.

Czy miałaś takie momenty, kiedy się bałaś, że ktoś dowie się, że jesteś z Ukrainy?

Tak, ale takie sytuacje są bezpodstawne. Kiedy dopiero przyjechałam? na początku, nie znałam zbyt dobrze języka polskiego i mówiłam z akcentem, a pracowałam wtedy w sklepie. Usłyszałam wtedy mnóstwo negatywnych słów. To było dawno temu, minęło 8 lat, ale tak utkwiło mi to w pamięci, że nadal mnie to blokuje i teraz faktycznie boję się coś powiedzieć, żeby nikt nie usłyszał.

Czy wyczuwasz negatywny wydźwięk w słowie „Ukrainka”?

Tak, słyszałam to już wcześniej i dlatego mam taką nazwę. Po prostu nie raz słyszałam, że jak ktoś chce coś o mnie powiedzieć, to mówi „Ta Ukrainka”. Było to dla mnie tak trudne psychicznie, jak nazwanie Afroamerykanina Murzynem. To tak, jakby chcieli po prostu coś o tobie powiedzieć, ale brzmi to negatywnie. Chciałam sama z tym walczyć, żebym była z tego dumna. Tak się nazwałam, żeby było już konkretne imię i żebym mogła być z tego dumna.

Czy zauważyłaś jakieś zmiany w stosunkach pomiędzy Polakami i Ukraińcami po rozpoczęciu się wojny na pełną skalę?

To zawsze było dla mnie bardzo trudne pytanie. Mam swój krąg polskich znajomych i przyjaciół, z którymi jestem bardzo blisko. W tych ludziach odnalazłam swoją rodzinę i dlatego trudno mi powiedzieć, że jest jakieś negatywne nastawienie. Z drugiej strony osobiście dawno czegoś takiego nie słyszałam, bo w mojej pracy, w gronie znajomych nie ma w ogóle podejścia, że ​​nie jestem stąd. Wszyscy jesteśmy równi. Ale widzę dużo tej nienawiści w Internecie i zawsze zastanawiam się, czy stoją za nią prawdziwi ludzie, czy prorosyjskie trolle. Trudno mi powiedzieć.

Jak Twoje środowisko zareagowało na rozpoczęcie wojny na pełną skalę?

Najpierw, gdy znajomi pytali mnie, czy wszystko w porządku i czy potrzebujesz pomocy, odpowiadałam wszystkim, że wcale nie potrzebuję nic, że u mnie osobiście wszystko w porządku, bo tu siedzę. W czym dokładnie potrzebuję pomocy? Moi bliscy również są bezpieczni i wszystko jest w porządku. Powiedziałam im po prostu, że jeśli naprawdę będę potrzebować pomocy, sama im o tym powiem. Od tego momentu nie zwracali się już do mnie z takimi pytaniami, ale wszyscy moi znajomi bardzo aktywnie zaangażowali się w wolontariat. Kolega mojego męża prowadził ośrodek wolontariatu, a ja wtedy pracowałam dla niego jako wolontariuszka. Odwiedziła mnie moja koleżanka z Charkowa, która mieszkała ze mną przez około 3-4 miesiące i razem pracowaliśmy jako wolontariuszki. Potem inny kolega kucharz, również dużo gotował i regularnie przynosił jedzenie na dworzec. Mój mąż również zgłosił się na ochotnika. Inni moi znajomi, jeśli bezpośrednio nie niosą pomocy, to robią przelewy. Moi znajomi są bardzo empatyczni, dlatego od razu się zaangażowali.

W piosence „Chyba ostatni dzień” śpiewasz: „Mój sukces był przez wojnę na pewno nie przeze mnie”. Naprawdę tak uważasz, czy słyszałaś to od kogoś?

Nigdy tego nie słyszałam, to tylko głupie myśli chodzą mi po głowie. Po prostu zawsze wydaje mi się, że od początku wojny na pełną skalę, jeśli ktoś zaprosi mnie na jakąś rozmowę, to tylko dlatego, że jestem z Ukrainy i tak trzeba.

Dlaczego piszesz piosenki po polsku, a nie po ukraińsku?

Od razu zaczęłam pisać po polsku. Po pierwsze, tekstów nie piszę sama, robimy to z mężem, on jest Polakiem. Mieszkam tu już od 8 lat i nie planowałam się przeprowadzać, a kiedy zaczęliśmy razem tworzyć muzykę, stwierdziłam, że bardzo chcę to robić po polsku. Było to dla mnie duże wyzwanie i chciałam się go podjąć. Dzięki temu nauczyłam się też lepiej mówić po polsku.

Czy zdarza Ci się, że brakuje Ci słów w jednym z języków i zaczynasz dodawać słowa polskie do ukraińskiego i odwrotnie?

Zdarza mi się to cały czas, bo moje środowisko jest w większości polskie, a z mamą, która też mieszka w Warszawie od 6 lat, rozmawiam tylko po ukraińsku. Tak jest, gdy np. ona przychodzi do mnie i zaczynamy rozmawiać z nią i moim mężem. Wtedy zazwyczaj tworzy się taka mieszanka polsko-ukraińska.

W jednym z wywiadów powiedziałaś też, że z każdą dziewczyną, o której śpiewasz, możesz się utożsamić, i że prawie każdy może czuć się podobnie. Ale myślę też, że Twoja piosenka „Polski sen” otworzyła oczy tym, którzy od urodzenia mieszkają w tym samym miejscu.

Tak, wiele osób do mnie pisało, na przykład Polacy mieszkający za granicą, że też utożsamiają się z tą piosenką. To nie jest problem tylko Ukraińców w Polsce, ale wszystkich imigrantów. Nawet jeśli pojedziesz do Ameryki, będą ludzie, którzy powiedzą, że czuli się obco lub doświadczyli  jakiegoś rodzaju nienawiści. Kiedy pojawiła się ta piosenka, nadal byłam bardzo urażona i miałam w sobie taką urazę, że zrobiłam coś złego. Pamiętam, że poszłam wtedy do pracy i bardzo długo nie mogłam się dogadać z kolegami. Zdarzało się, że oni gdzieś razem wychodzili, a ja nie byłam zaproszona. Zawsze myślałam, że to dlatego, że jestem emigrantką. Ale potem wszystko minęło i zdałam sobie sprawę, że ten problem jest tylko w mojej głowie. Jeśli otwierasz się na ludzi, to oni też otworzą się na ciebie. Oczywiście zdarzają są trochę dziwni ludzie, którzy mają w sobie tyle agresji, i nie ma znaczenia, czy jesteś z Ukrainy, czy jesteś pomalowany na różowo, czy coś innego, po prostu cię znienawidzą. Rozmawiała Kateryna Shmorgun.

Propozycje na lato

Nie tylko muzyczne propozycje na lato. Festiwale, koncerty, imprezy plenerowe.

Ostatnie relacje