Ania Prasek w Fun in Poland

Jest młoda i wyjątkowo utalentowana. Rynek muzyczny stoi przed nią otworem. O kim mowa? Poznajcie Anię Prasek!

Jesteś multiinstrumentalistką. Grasz na perkusji, ukulele i pianinie. Śpiewasz. Co było pierwsze i skąd pasja do muzyki?

Pierwszym instrumentem było pianino, miałam wtedy sześć lat i pobierałam już lekcje muzyki. Edukację muzyczną kontynuowałam później z perkusją, więc ostatecznie to ona została głównym instrumentem. A jak się zaczęło? Zawsze ciągnęło mnie do śpiewania, cała moja rodzina miała też jakiś związek z muzyką, więc jakoś tak zostało to we mnie.

Ważnym aspektem twojej twórczości jest to, że sama tworzysz teksty piosenek. Skąd czerpiesz inspiracje? Potrzebujesz szału twórczego, czy po prostu siadasz i piszesz?

To zależy. Są takie utwory w moim repertuarze, które wynikały z jakiejś sytuacji czy historii, którą nosiłam w sobie. Inne wywiązują się z tego, że lubię obserwować i słuchać ludzi, potem trawię to w swojej głowie i przelewam na papier albo od razu na muzykę. Zdarza się też tak, że nagram coś i zostawiam to na kilka dni, albo na tydzień, odsłuchuję później czy to rzeczywiście ma sens, i jak mi się spodoba, to kontynuuję, a jak nie, to zaczynam od nowa.

Wyprzedziłaś moje kolejne pytanie! Chciałam zapytać, czy widzisz piosenkę całościowo, czy najpierw powstaje sam tekst lub sama muzyka, i ile ten proces trwa. Ale już mi trochę odpowiedziałaś…

To jest w sumie tak szeroki temat, że mogę jeszcze poopowiadać. Wygląda to czasem właśnie tak, że wymyślam kawałek jak gdzieś idę, albo leżę w łóżku i prawie już usypiam. Wtedy pojawia się w mojej głowie myśl czy melodia i muszę od razu to nagrać, bo potem zapominam. Ale zdarzają się też takie dni, kiedy wiem dokładnie o czym chcę napisać i co przekazać, siadam wtedy i piszę całą piosenkę. Proces i jego długość jest bardzo różna. Kilka dni, tygodnie, a kiedy indziej godzinka lub dwie. Co do kolejności, to raczej staram się najpierw pisać muzykę, ale to wychodzi różnie.

Całkiem nieźle radzisz sobie sama. Jak widzę na YouTubie, ,,Niebieski dom’’ wyprodukowała, zaaranżowała, zaśpiewała i zagrała Ania Prasek.

Tak, to jest owoc moich studiów. Mieliśmy projekt, w ramach którego trzeba było zrobić produkcję muzyczną, zaaranżować i wyprodukować własny numer, więc postanowiłam podjąć się tego wyzwania. Przyznaję, było trochę trudności, i pewnie dałoby się zrobić to dużo lepiej, ale cieszę się, że coś jednak wyszło.

Będziesz dążyć do pełnej samodzielności w muzyce, czy to tylko ten pojedynczy projekt?

Myślałam ostatnio o tym! Chciałabym być jak najbardziej niezależna, ale jestem też świadoma ogromu pracy, jaki trzeba wykonać. Wydaje mi się, że żaden artysta nie da rady ogarnąć tego wszystkiego sam, bo na cały proces twórczy składa się mnóstwo obowiązków. Chcę być niezależna, ale chętnie skorzystam z rad i pomocy.

Przeczytałam, że tworzysz w stylistyce quality pop. Co to znaczy i czy zgadasz się z tym przyporządkowaniem, czy określiłabyś się jakoś inaczej?

Quality pop? Możemy zakładać, że znaczy to ,,pop z wyższej półki’’, nie stricte komercyjny, którego jedynym zadaniem jest granie w radiu i zostanie hitem. Czy ja się pod tym podpisuję? Myślę, że idę w pop soul. Jednak jestem aktualnie na takim etapie, że szukam tego, co chcę robić i dużo eksperymentuję, więc jeszcze nie jestem w stanie powiedzieć w jakim gatunku muzyki odnajduję się najlepiej.

Jak na razie eksperymenty są udane.

Dziękuję! (śmiech)

To nie jest twój pierwszy wywiad. Czy z każdym kolejnym stres jest mniejszy, czy w ogóle go nie ma?

Może nie stres, ale jest taka obawa, że powiem coś nie tak, użyję nieodpowiednich słów, jakoś się zagubię. Ale nie, nie ma jakiegoś dużego stresu. To jest rozmowa jak z kolegą czy koleżanką, którym mogę poopowiadać, czym się zajmuję. Staram się podchodzić do tego na spokojnie.

A jak jest z występami na scenie? Miewasz jeszcze w ogóle tremę?

Trema zawsze jest, bo zawsze mi zależy. Co prawda dzięki edukacji w szkole muzycznej mam trochę doświadczenia, bo co miesiąc był jakiś koncert, więc gdzieś to oswojenie ze sceną jest. Natomiast to dotyczy gry na instrumentach. W wokalu nie mam aż tak ugruntowanej pozycji, więc wiadomo, jest stres, szczególnie jeśli chodzi o moje autorskie piosenki, bo wtedy oczywiście chcę wypaść jak najlepiej. Ale myślę, że to kwestia doświadczenia i może będę bardziej opanowana z każdym występem.

Wiem za to, że nieźle radzisz sobie przed kamerą. Widziałam teledysk do ,,Kawy’’, który był nakręcony w formie jednego ujęcia. Czy nagrywki w centrum miasta wzbudziły zainteresowanie mieszkańców?

Tak, to było centrum miasta i jedno ujęcie, więc rzeczywiście ludzie się patrzyli. Ale podeszłam do tego z dystansem. Robiłam coś dla siebie i starałam się nie zwracać uwagi na ludzi, nie przejmować się nimi.

Ja byłam przekonana, że masz tam statystów – nie oglądali się za tobą, nie zwracali uwagi…

To bardzo dobre wrażenie, bo to byli zupełnie przypadkowi ludzie, ale nie ukrywam, że miałam kilka podejść.

No właśnie! Ile?

Nie było jakoś bardzo dużo, ale za pierwszym razem się nie udało. Było ich kilka, więc nie jest aż tak źle. A wracając do ludzi, to za pierwszym razem rzeczywiście patrzyli w kamerę, ale jak zobaczyli, że ta sytuacja się powtarza i powtarza, to wrócili do swoich czynności.

Przejdźmy do twojego wykształcenia muzycznego. Jesteś absolwentką Zespołu Szkół Muzycznych w Radomiu, a obecnie studiujesz kompozycję w londyńskim Academy of Contemporary Music. Dlaczego akurat Londyn?

Ciągnęło mnie do Londynu. Czułam, że tam świat pod kątem artystycznym jest rozwinięty i że dzięki temu będę się mogła nauczyć wielu rzeczy, złapać doświadczenie życiowe. Za granicą jest też zupełnie inne podejście do branży muzycznej. Moim głównym celem był też wyjazd z Polski, którą bardzo lubię, ale niestety nie ma tu na razie studiów z muzyki współczesnej. Jest muzyka jazzowa, ale to zupełnie inna bajka, więc nie miałabym możliwości studiować tu tego, czego chcę.

Jak wygląda edukacja muzyczna w dobie pandemii? Studiujesz online?

Teraz studiuję stuprocentowo online, natomiast od września do grudnia studiowałam w Londynie. Co do edukacji muzycznej online, to wiadomo, jest dobrze, ale troszeczkę ubolewam nad tą całą sytuacją. Mimo wszystko w branży muzycznej chodzi o kontakt z ludźmi i myślę, że to taka podstawa – współprace, wspólne projekty – z tego jest najwięcej nauki. Ale z zajęć online i tak się dużo uczę. Robimy projekty przez kamery, jak chyba każdy student. Wszystko jest online, ale naprawdę na wysokim poziomie. Myślę, że stacjonarnie byłoby jeszcze lepiej, ale nie jest źle.

Śpiewasz po polsku, po angielsku, a nawet po francusku. Czy chcesz w którymś z tych języków śpiewać docelowo, czy próbujesz na razie różnych rzeczy?

Jeszcze nie jestem w stanie odpowiedzieć na to pytanie. Wydaje mi się, że pójdę za tym jak się potoczy los, to znaczy, że jeśli będzie mi sprzyjało śpiewanie po angielsku, i będę widziała, że to idzie w jakąś fajną stronę, to chciałabym to robić. Jeżeli nie, to bardzo lubię komponować i śpiewać po polsku. Zdaję się na los i na to, gdzie mnie zaprowadzi.

Komponujesz teksty też po angielsku?

Tak, komponuję, ale te teksty jeszcze nie ujrzały światła dziennego.

Na twojego YouTube zeszłej wiosny, podczas pierwszego lockdownu, wleciało sporo nowych kawałków i nawet teledysk. Jaki był dla ciebie ten czas zamknięcia jako dla artystki? Czas przestoju, czy może skupienia na własnych projektach?

Na początku jak u wszystkich był to trochę zastój, takie pytanie co się dzieje, co mam robić. Ale później chciałam postawić na samorozwój i zamiast szukać negatywów, znaleźć w tym coś pozytywnego, wykorzystać tę niecodzienną sytuację.

,,Kawa’’ osiągnęła już ponad 16 000 wyświetleń. Czy przepuszczałaś, że osiągniesz taką popularność?

Nie, jestem tym bardzo pozytywnie zaskoczona i wdzięczna za wsparcie od rodziny i przyjaciół. Pamiętam jak wypuściłam ten numer i trochę w siebie nie wierzyłam, ale miałam wsparcie. Nauczyciel z mojej szkoły, pan Tomasz Molga przyszedł do mnie i powiedział – Ania, nagraj tę piosenkę, zapisuję cię do studia, trzeba to wreszcie wypuścić i pokazać światu. Ruszyło mnie to. Pamiętam jak pełna stresu i emocji wypuściłam ten pierwszy kawałek, a spotkałam się z bardzo pozytywnym odzewem. Mnóstwo ludzi pisało, udostępniało… Bardzo miło to wspominam. Trzeba wierzyć w siebie i robić to, co się kocha.

Jakie jest twoje największe muzyczne marzenie na teraz i na przyszłość?

Moje największe marzenie to praca w branży muzycznej, a najbliższe małe marzenie to wydanie swojej płyty, nawet jakiegoś mini albumu. Chodzi mi to po głowie i mam nadzieję, że kiedyś to osiągnę. A większe marzenie to wiadomo, koncertowanie z moimi utworami, promowanie ich i bycie w muzyce profesjonalnie.

Tego ci wszyscy życzymy. Ale znowu mnie ubiegłaś! Na sam koniec chcę zapytać o to, na co chyba wszyscy czekają – kiedy możemy spodziewać się płyty?

To jest pytanie, które ja sama sobie zadaję. Jak mówiłam, trochę jeszcze szukam siebie i tego, w czym najlepiej się odnajduję, Dla mnie nagranie płyty związane jest z tym, że ta droga gdzieś się już zawęża, więc musiałabym mocno przemyśleć, jakie utwory chciałabym mieć na płycie. Mam nadzieję, że uda mi się to w najbliższym czasie, bo jest to moje ogromne marzenie.

Trzymamy kciuki!

 Twórczość Ani znajdziecie na YouTubie, Spotify, SoundCloudzie i Tidalu.

https://www.youtube.com/channel/UCujyrirw0AJYbtCDpprNcpA

https://soundcloud.com/user-839108545

ig: @aniaprasek